Skriniar: Chciałbym być kapitanem

Milan Skriniar był gościem programu "1vs1" w stacji telewizyjnej DAZN. Podczas wywiadu poruszył między innymi temat dotyczący przyszłej funkcji w klubie, o której od dawna się mówi. - Na pewno chciałbym być kapitanem Interu, to piękna rzecz, ale nie myślę o tym - powiedział Słowak.

Twój pseudonim to teraz Skrigno?

- Są tacy, którzy wciąż mówią do mnie po imieniu, ale jest ich niewielu.

Jesteście silni w tym sezonie?

- Tak, jesteśmy dobrym zespołem.

Czy we Włoszech jesteś najsilniejszy w rywalizacji 1 na 1?

- Nie wiem, czy jestem najsilniejszy, ale kiedy gram z przeciwnikami, oglądam ich mecze, to obserwuję ruchy, jakie wykonują. Być może dlatego łatwiej jest od czasu do czasu czytać ich zagrania, nawet jeśli mają dobrą jakość. Nie analizuję ich, ale oglądam wiele materiały dotyczące przeciwników.

Czy z Bastonim i De Vrijem tworzycie najsilniejszą obronę, w jakiej kiedykolwiek przyszło ci grać?

- Powiedziałbym, że tak. Odkąd tu jestem, obecna defensywa jest najsilniejsza. Najsilniejszy obrona? W tej chwili Napoli najlepsze liczby względem straconych bramek. Są silni, ale myślę, że uda nam się ich pokonać. Jesteśmy silniejsi i chcemy być najlepsi.

Jak masz relacje z Inzaghim?

- Bardzo dobre, ale nie tylko ja, myślę, że wszyscy. Czujemy się tak, jakby był jednym z nas. Jeszcze kilka lat temu grał, jest przyzwoitym człowiekiem. Taki trochę kolega z drużyny. Naprawdę jesteśmy bardzo szczęśliwi.

Najsilniejszy napastnik, z którym miałeś do czynienia?

- Jako numer 9 powiedziałbym, że Lukaku był trudny do oceny, na szczęście tylko na treningu. Edin Dzeko przeszkadzał mi, gdy był naszym przeciwnikiem. Jest wysoki i dobrze utrzymuje się przy piłce. Skrzydłowych jest wielu, w tym roku Vinicius, który jest bardzo szybki, jest bardzo trudny do obrony.

Jak ci się współpracuje z Bastonim?

- Mówię na niego Gerry, jak żyrafa. Jest bardzo wysoki, ma długą szyję i tak go nazywam. Mamy wspaniałe relacje. Traktuję go jak brata. Odkąd jest w Interze świetnie się razem dogadujemy. Zawsze mamy wspólny pokój, oglądamy razem mecze. Ciągle jesteśmy razem.

Z Pinamontim też chyba masz dobry kontakt?

- To kolejny brat, który był tu zanim trafiłem do Interu. Od razu się zaprzyjaźniliśmy. Mieszkał niedaleko mnie i zabierałem go na treningi, bo nie miał jeszcze prawa jazdy. Jest bardzo dobrym człowiekiem. Uwielbiam go.

Jak wspominasz sytuację z Eriksenem?

- Czułem się źle, kiedy to się stało. Bardzo się przestraszyłem. Nic nie wiedzieliśmy, bo komentator mówił po rosyjski. Później jak tylko zobaczyłem zdjęcie, na którym widać było, że jest przytomny, kamień spadł mi z serca. Wszyscy to przeżyliśmy. Christian nie może już grać we Włoszech, ale teraz i tak zdrowie jest najważniejsze. Ma się dobrze i cieszę się jego szczęściem.

Myślisz o opasce kapitana?

- Na pewno chciałbym być kapitanem Interu, to piękna rzecz, ale nie myślę o tym. Moim zdaniem nie tylko ci, którzy mają opaskę kapitana, są tym kapitanem. Tak naprawdę każdy, kto jest na boisku, może nim być i równie mocno pomagać drużynie

Będzie druga gwiazdka?

- Taki jest cel i do tego dążymy. Jesteśmy silną drużyną. Udowadniamy to każdego dnia. Mamy bardzo mocnych zawodników i fantastyczną kadrę. Czujemy się dobrze. Musimy iść tą ścieżką do ostatniego dnia i wtedy dowiemy się, co się stanie. Celem i marzeniem jest druga gwiazdka.

Najlepszy mecz w twojej karierze?

- Pierwszy w Lidze Mistrzów.

Jakiej piosenki słuchasz przed meczami?

- Nowej Interu. Zawsze słuchamy tego w autobusie z Bastonim na słuchawkach. Mało tego, zawsze słuchamy włoskich piosenek.

Twój idol?

- Zjawiskowy Ronaldo, jako dziecko grałem w ataku: to była ogromna przyjemność.

Kto z drużyny najbardziej cię rozśmiesza?

- Jest ich wielu: Dimarco, Cordaz, Bastoni, Barella, Brozovic, Ranocchia. Każdy ma w sobie coś zabawnego.

Źródło: DAZN